Monday, September 3, 2018

9 XII, 9.00, tura Finów

Za wiele nie ma co pisać. Zrobiłem kilka przegrupowań, wycofałem na tyły te kompanie, które mogły się oderwać i będę próbował je reorganizować. Pajari będzie "nadzorował" te działania. Jak na razie udało się zebrać kompanię rowerową, która może teraz powitać ten piękny zimowy dzień jakimś flankującym manewrem od wschodu. Za "punkty wsparcia" odbudowałem jedną ze zniszczonych kompanii - znajduje się teraz z Pajarim.

W Tolvajarvi zacząłem lekko okrążać Sowietów, by Highlander spękał jeszcze bardziej, myślał, że coś tam szykuję i wycofał się. Wrócę do tego tematu, ale jeszcze słowo o tym, co na poniższym zdjęciu: postanowiłem zostać na Kotisaari by wybadać, do jakiego stopnia Sowieci planują napad na hotel. Jeśli siły z Tolvajarvi wycofają pod hotel, to może być im ciężko wyrzucić z Kotisaari moich. Być może więc tej kompanii uda się na południowej krawędzi wyspy po cichu przetrwać, a przyczółek na wyspie jest na wagę złota. Na tyłach sowieckich zbliżyłem się moją poturbowaną kompanią do drogi, by dalej angażować tam Sowietów, no i by jedna z ich kompanii była zbyt blisko oddziałów wroga, by dostać +1 do reorganizacji.


Chciałem zostawić analizę i komentarz "taktyczny" na koniec gry, ale równie dobrze mogę to robić teraz. Jak dotąd obaj popełniliśmy po jednym poważnym błędzie, ale mam właśnie okazję oglądać drugi w wykonaniu Highlandera. W żadnym wypadku nie będę mu przeszkadzał. Najpierw skopałem ja, o zmierzchu 8 XII, gdy dałem się oskrzydlić i spowodowałem na własne życzenie odwrót do hotelu, który na szczęście dobiega już końca. Następnie w etapie nocnym błąd popełnił Highlander, ale nazwać go błędem mogę dopiero teraz. Chodzi o Tolvajarvi. Oczywiście próbuję na to patrzeć i nazwać to błędem z jego perspektywy, ponieważ ja sam zagrałbym zupełnie inaczej cały etap nocny - bardziej konserwatywnie, stabilizując pozycję, reorganizując się, rozpalając ogniska etc. Atak nocny nie jest jednak sam w sobie jakąś złą taktyką, tylko że w przypadku Highlandera okazał się podwójnym błędem.
1. Skoncentrowawszy się na wypadzie z Kotisaari do Tolvajarvi nie zabezpieczył południowej części jeziora, skąd mogłem mu wyjść na tyły i doprowadzić do zamieszania.
2. Po zdobyciu Tolvajarvi Highlander nic nie zrobił. Kilka jego kompanii i sekcja ckm stoi już od kilku godzin nie uczestnicząc w ogóle w bitwie. Za A powinno pójść B - zajęcie wioski to świetna okazja, by podejść od tyłu do mostu Hevossalmi, odciąć hotel itd., ale żeby to wykonać, Highlander potrzebował wysłać tam więcej oddziałów. Tymczasem poprzestał na okupacji wioski, a teraz, po kilku godzinach postoju, opuszcza ją. Czyli wszystko co zrobił tymi oddziałami w nocy było bezcelowe - jedyne co, to naraził ich na straty od mrozu. Jeśli tak miało to wyglądać, to w ogóle nie powinien się angażować w ataku na wioskę i zwiększyć ciśnienie na uchodzących do hotelu. To był cały batalion, który mógłby tam znacznie namieszać (choćby próbując zająć żwirownie i przesmyk). Obecnym odwrotem, gdy nawet go moimi Finami nie naciskam, Highlander przyznaje, że stracił czas.

Moja obrona krzepnie. Kiedy pod hotel podjadą czołgi, będzie mi trudno bronić się tam długo, ale jestem dobrej myśli, bo po stracie hotelu wycofam się na most, a to kolejna trudna przeszkoda - tym trudniejsza dla Sowietów, że od strony wioski postanowili nie zagrażać, wręcz przeciwnie...W zasadzie jeśli Highlander wycofa się całkowicie z Tolvajarvi, to będę bronił hotelu uporczywie, nawet kosztem strat. Zakorkuję tam Highlanderowi całą dywizję. Dlatego nie sądzę, że to co robi, tzn. że wycofuje się teraz z wioski, to dobra decyzja. No chyba że czegoś nie widzę, że kryje się za tym coś jeszcze. Może obejście Myllyjarvi od północy?

No comments:

Post a Comment